Jezu
Możecie mnie upadlać,
I zmieszać mnie z błotem.
Jeśli moje istnienie,
Jest dla was kłopotem.
Zmiażdżcie moją głowę,
Zdewastujcie ciało.
Jeśliby tylko to,
Spokój wam dało.
Zamknijcie mnie,
W martwej próżni.
Bo jesteście mi bliscy,
Choć tak bardzo różni.
Jak niewolnika,
Zakujcie w kajdany.
I bezlitośnie,
Zadawajcie rany.
Nie mówcie,
Że nie potraficie.
Jestem słaby,
Więc czego się boicie.
Możecie zrobić wszystko,
Co byście tylko chcieli.
Wszystko przebaczę,
Chcę żebyście wiedzieli.
Mówicie że nie chcecie,
Chociaż ręka drży.
Czy to niesłyszalny głos,
Między wami się skrzy.
Popatrzcie na krzyż,
Rozkładam ramiona.
Na mojej głowie,
Cierniowa korona.
Nagle serca się budzą,
Łzy płyną po twarzy.
Panie mój zabiłem Cię,
Ileż to już razy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.