Julia i Romeo
...i znowu w mej głowie niemoralna idea,
nasączona trucizną grzechu obłędnego,
wstrzymuje mnie przed zastrzykiem
nocnej nieświadomości
i doprowadza do stanu upojenia.
Walczę,
walczę o uległość,
przegrana jest pewna...
W drzwiach otwartych bezszelestnie,
na podbój mej powabnej ekstrawagancji
stoi mój książę.
Z bajki?
Gdyby to tylko była bajka.
Bajka jak ze starego romansu,
a w niej
irracjonalny flirt,
gdzie złoty krążek traci swą wartość,
a wzrasta znaczenie łóżkowej
przyjemności.
Przygoda,
której jawność
niedopuszczalna i zarazem potencjalnie nie
możliwa,
jak wróżka
czaruje na średniowieczny sposób
do balkonowych wyznań.
Przemienia artyzm naszej tajemniczości
w świat klęski afektu,
doprowadza do mogiły wzajemnie
skomponowanej,
a gorzka pigułka swym słodkim smakiem
odsłania przed nami realne jutro.
I znów cierniste krzewy nas
rozdzielają...
Tu,
jak kiedyś w Weronie.
My,
jak Julia i Romeo.
Komentarze (1)
troszke inaczej dzisiejsza wersja Juli i Romeo -
dobre:)