Już nigdy więcej odwrotów
Znów męczy mnie życie to marne.
Nic nie mam, nie umiem, nie robię.
Z pilotem - mym wiernym kompanem,
Zanurzam się w swoją niedolę.
A Stwórca mój patrzy i duma:
czy dobrze że dałem mu talent?
I zdrowie i umysł i życie
w - sam przyznasz - przyjaznym tym
kraju?"
O Stwórco tak łatwo jest płakać:
"Za mało mi dałeś o Panie!"
A co gdybym raz chociaż zasiał
To ziarno od Niego dostane?
Obrobił je swoim wysiłkiem,
Podlewał potu kroplami,
I pielęgnował je co dzień,
Wychuchał własnymi ustami?
Być może to ziarno jest liche
niewarte dziesięciu talentów
Być może mym celem jest ciche
mijanie złych życia zakrętów?
Kto inny stworzony do tego
by świata posady poruszać,
Me miejsce jest tutaj - Dlatego
Swe siły oddawać tu muszę.
Już nigdy więcej odwrotów
Tak mówię i tak teraz będzie
Bo życie to szansa - codziennie
I co dzień ją tracę gdy leżę...
Napisany pod wpływem pierwszych wiosennych promieni w Poznaniu :)
Komentarze (3)
A no ciekawie... Szkoda, że nie wiem jak teraz jest w
Poznaniu...
Wymowa wiersza- pierwsza klasa, zgadzam się w 100%,
łatwo jest zmarnować zycie, trudniej nadać mu sens,
sprawić aby było coś warte czyli tez- pielęgnować
nawet najlichsze ziarno.
końcowe stwierdzenia to moje motto, niestety od
niedawna, dlatego Twój wiersz bardzo mi się podoba...
banalne? ale prawdziwe