K2
my małe ludziki targane emocjami
czujemy się wielcy, przygnieceni
skrzydłami
własnych uczuć które odczuwamy
jak ptaki bez skrzydeł, próbujemy wzbić się
miłością
na chmurach swych pragnień, ulotnych z
zazdrością
budujemy mosty nad rzekami, w których to
łzy płyną nasze strumieniami
wpadamy w pułapki własnych uczuć, chodząc
po urwiskach
próbując wdrapać się na K2 by zobaczyć
słońce z bliska
spoglądamy w lustro własnych pragnień,
odbicia złudne widząc na dnie
próbujemy je uchwycić, ubrać w barwy
braknie nam jednak pędzla, a może tylko
farby
na płótnie życia, zostawiamy same plamy
doszukując się w nich obrazu dalajlamy
myślimy o swych ambicjach, tym czasem
skaczemy z urwiska
świadomi własnych marzeń, próbujemy wzbić
się ponad przeciętność
upadając często jak Ikar, nocą ciemną
wodospadem spływając kroplą jedną z wielu
nam podobnych
każda ma jednak inne właściwości, każda
jest samotna
w swym upadku ku ziemi coraz szybciej
mknąca
nie wzruszona, jak posągi na wyspie
wielkanocnej
wpatrzone w dal, nie widzące swych
kończyn
stoją w miejscu od wieków pamiętnych
na straży kierunku myśli przyjętych
dlaczego stoimy dotrzymując im
towarzystwa
posiadając nogi, widząc tylko dłonie
zbudujemy tratwy, przepłyniemy ocean,
topiąc własne statki
na razie jednak tylko wpatrzeni w morze
własnych smutków
balansujemy na linie, płynąc pod prąd,
ubrani w dziurawe buty, trzymamy ster
wyrwany z czyjejś kajuty
czekając na wicher który zawieje,
wraz z nim utopią się nasze żale, nasze
nadzieje
my z kolei, odrodzimy się jak feniks z
popiołów
chętni do lotu, z tą w sercu przestrogą
że kiedy Ikar upada, upadamy obok
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.