Kamienie
ku przestrodze
Kiedyś nadejdzie czas rozliczenia.
Ze wszystkich grzechów.
Ze wszystkich uczynków.
Ze wszystkich spraw
małych i wielkich,
banalnych i wzniosłych.
Codziennych.
Kiedyś nadejdzie czas podsumowań,
bilansu całego życia.
Tych wszystkich dni.
Tych wszystkich nocy.
Tej każdej z najkrótszych chwil...
Co dałem światu dobrego od siebie?
Kochałem – nie wyszło mi to na
zdrowie...
Wierzyłem – nie umiałem znaleźć w tym
oparcia...
Starałem się pomagać – jak widać
nieudolnie...
I być bezinteresownym – chyba nie
warto...
Dziś znaczy to wszystko prawie tyle co
nic.
A czego żałuję szczerze?
Dzisiaj już tylko jednego:
że stałem się jak kamień,
zamknięty, zimny, pozornie twardy...
Nie bądź jak kamień. Nie stój.
Nie wytrzymuj wszystkiego...
Bo kiedyś te kamienie drgną,
i polecą w końcu jak lawina,
i rozsypiesz się...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.