Kara
Owszem, mówiłem piękne słowa,
Szanować w tobie mam rywala.
Nie, byś urazę chciała chować,
Na to mi duma nie pozwala.
Jesteś kobietą, a to cenię,
Że żona... cóż, tak w życiu bywa.
Niczego jednak nie zamienię,
Słowo jak krew, z ust musi spływać.
I rani ciało, ból zadaje,
Treść jest odmienna od myślenia.
Rzuconym snem wciąż pozostaje,
Który swej prawdy nie docenia.
Czasem zatraca już kolory,
Cieniem powleka jak kotarą.
Rozrzuca garścią zbite zbiory,
By pokryć przestrzeń pustą wiarą.
Słuchałaś jak cedziłem słowa,
Zachłannie brałaś je, jak swoje.
Wybaczyć byłaś mi gotowa,
Lecz ja się strasznie kary boję.
Komentarze (6)
Dobrze że są tacy jak Villain...już prawie wierzyłem
że jestem geniszem.Dzięki....wracam na ziemię.
Na swoim poziomie..czyli rymy gramatyczne :)..chociaż
nie wszystkie..kilka fajnych, np. słowa - chować,
rywala - pozwala.."Barw kolory" podkreślone :)..lecz
najbardziej razi zakończenie, mała przestawianka by
się przydała..Powiedzmy: "Ja zaś się strasznie kary
boję".."Lecz ja się strasznie kary
boję"..Pozdrowienia.. M.
Skoro wybaczyć jest gotowa, to i kara będzie
symboliczna.
Raniąc strach oblewa bo kara będzie sroga ... a wiersz
ładny :)
czasami slowami mozna bardziej zranic nisz czynem...
ciekawy wiersz
Popraw tylko w drugiej zwrotce kobietę. Ładny wiersz.
Podoba mi się