Katharsis
Pomimo upływu lat Marta nadal jest piękną,
dojrzałą i ciągle atrakcyjną kobietą.
Piastując różne stanowiska zawsze należała
do awangardy najlepszych pracowników.
Niedawno rozpoczął się siódmy rok, jak
otoczona bukietami niczym „na ostatniej
drodze” żegnała się z zawodem, odchodząc na
ZUS'owskie stypendium.
Sprawy osobiste popaprały się na tyle, że
postanowiła zacząć żyć bezstresowo, na
luzie. Codzienny azytmut zajęć dnia
wyznaczała „pocieszycielka”.
Miała świadomość, że leci po bandzie i jest
bez szans ze swoim chorym sercem na godne
życie, gustując w „rozweselającej
śmiertelnej cieczy”. Standardowo, jak to z
alkoholem bywa i na nią przyszła pora. Pod
przymusem wewnętrznym prawie na kolanach
żebrała o pomoc w jednej z poradni
uzależnień. Rozpoczęła abstynencję wraz
terapią i mityngami, zaangażowała się w
służby i niesienie posłania wszystkim tym,
którzy wciąż jeszcze cierpią z powodu
alkoholizmu. Nastał czas gotowości do pracy
przy pomocy ozdrowieńczego programu
duchowego, który zapewnia uzyskanie pogody
ducha niezależnie od życiowej sytuacji pod
warunkiem uznania bezsilności wobec
alkoholu, „odnalezienia” swojej Siły
Wyższej i rezygnacji z samowoli. Wiedziała,
że przełomem na drodze ku trzeźwości jest
uczciwe przeprowadzenie obrachunku
moralnego z całego życia i zadośćuczynienie
osobom, które skrzywdziła. Czuła sercem, że
w czasie ostatnich lat, gdy choroba
alkoholowa osiągnęła apogeum rozkwitu swoim
egoistycznym, bezdusznym postępowaniem
„spopieliła” życie wielu osobom, w tym i
swoje własne.
W ciągu trzech tygodni po kilka godzin
dziennie w wielkim skupieniu i napięciu
analizowała i opisywała fakty ze swojego
życia, którym towarzyszyły emocje nie tylko
smutku i rozgoryczenia ale również
zadowolenia i radości. Retrospekcja
pozwalała na dokładne przyjrzenie się sobie
i towarzyszącym emocjom.
Grzechy i promyki radości z wielką
starannością i solidnością spisała na
pięćdziesięciu stronach papieru od drukarki
i oczekiwała na spotkanie ze swoją
przewodniczką duchową, przed którą miała
wylać zawartość życiowego szamba i doznać
wielkiej ulgi.
Wpadłam na chwilę by oddać książkę i
przycupnęłam na kanapie patrząc jak Marta
przygotowuje miętę, by jeszcze przed
spotkaniem ze swoim guru wyciszyć emocje.
Sitko od zaparzacza położyła na
porcelanowym spodeczku i sięgała po słoik z
miętą.
Nagle obie usłyszałyśmy przeraźliwy,
złowieszczy odgłos pękającej tafli szkła i
w tym samym momencie sitko z fajansowego
talerzyka wystrzeliło jak z procy,
przeleciało kilka metrów i wylądowało na
dywanie u moich stóp.
Zerwałam się z kanapy i niemal w tym samym
momencie złapałyśmy za klamkę od drzwi
łazienki i wlepiłyśmy wzrok w lustro, ale
tam było wszystko jak należy, prócz odbicia
naszych wykrzywionych strachem twarzy.
Szyby w pokojach też miały się dobrze.
Podwójna szajba albo jakieś siły nieczyste
zamieszkały u przyjaciółki, pomyślałam.
Podniosłam z dywanu sitko do zaparzania z
zamiarem położenia na fajansowym talerzyku
i wrzasnęłam, Marta, spójrz!
Spostrzegłam wyrwany fragment boku
podstawki pod filiżankę, który rozdzielony
na trzy części leżał tuż przy niej.
Wyglądało tak, jakby nieziemska siła
specjalnymi obcęgami do szkła wyrwała
fragment boku spodeczka nie uszkadzając
sąsiedniej struktury materiału. Dotknęłam
do urwanej trzysegmentowej części
talerzyka, która pod dotykiem rozsypała się
w biały proszek.
Marta blada jak papier ledwo trzymała się
na nogach. Po chwili, jakby wyrwana z
letargu z okrzykiem wojownika dzierżąc w
ręku talerzyk wysoko nad głową zawołała:
Katharsis, katharsis!!! Uwolniłam się od
zmory przeszłości, zaczynam nowe życie,
hurrrrrrrrrrrrrrrraaaa!!!
Po dwóch tygodniach od tego
niewytłumaczalnego logicznie faktu posiadła
zdolność przyciągania ciałem na wysokości
„splotu słonecznego” różnych przedmiotów
nie tylko z metalu (sztućce, nożyczki,
komórki, kalkultor, niewielkie książki czy
pojedyncze kartki papieru).
Jest uwolnioną od przeszłości kobietą a
trzeźwość pielęgnuje jak małe
dzieciątko!
Dziękuję Marcie za wyrażenie zgody na
opowiedzenie przeze mnie tej historii z
pogranicza parapsychologii i science
fiction, która wydarzyła się w jej
mieszkaniu w Białymstoku w dniu 9 sierpnia
2016 o godz.1:45 PM.
Wyszczerbiony fajansowy talerzyk znajduje
się w moim posiadaniu jako dowód rzeczowy
niewytłumaczalnego rozumem człowieka –
zjawiska!
Komentarze (70)
Ciekawa opowieść. Zastanawiam się czy nie lepiej
byłoby bez "najlepszych" w czwartym wersie. Skoro
należała do awangardy to wiadomo:). W dziesiątego
wersu usunęłabym słowo "dnia" skoro jest
"codzienny azymut".
W trzynastym proponuję przestawkę na
"jest bez szans na godne życie, ze swoim chorym
sercem"
Przemyslałabym także ten fragment o emocjach. Może
lepiej brzmiałoby
"towarzyszyły różne emocje: smutek, rozgoryczenie,
zadowolenie i radość"? No to pomarudziłam sobie
trochę:) Miłego wieczoru.
Dziękuję kolejnym moim Przemiłym Gościom za odwiedziny
i ciekawe komenty.
Stella-Jagoda:-)
waldi1:-)
karmarg:-)
Pozdrawiam serdecznie na miły wieczór, odwiedzę
Wszystkich Państwa i z przyjemnością zajmę się
lekturą:-)
Przeczytalam jednym tchem, takie ciekawe :)
pozdrawiam:)
niewytłumaczalnego rozumem człowieka – zjawiska!i tak
w życiu czasem się zdarza .. że nie potrafimy
wytłumaczyć sobie czegoś ..jedyny Bóg wie ..
bardzo ciekawa wciągająca opowieść - gratuluję:-)
pozdrawiam
Małgosiu, dziękuję Kochana miłego wieczoru i
spełnionej nocki. Reodwiedziny odbędą się z
przyjemnością:-)
Najserdeczniej dziękuję moim Przemiłym Gościom za
wizyty i komentarze na Katharsis
Marcepani:-)
Grażyna Sieklucka:-)
Anna:-)
Miłego wieczoru i odwiedzę Państwa z wielką
przyjemnością rozkoszując się pięknymi wierszami:-)
Witaj Celinko:)
Bardzo interesująca opowieść.
Pozdrawiam serdecznie.
Karolu z Kazapii miło Ciebie gościć, BARDZO! Sercem
dziękuję za koment i życząc spełnionego wieczoru
pozdrawiam serdecznie, pa:-)
niesamowite rzeczy się dzieją bez naszego udziału.
Bardzo na tak, ciekawie piszesz.
Pozdrawiam Oksani
witaj Oksano z Oksani
Celino przeczytałem z zainteresowanie opowieść w
formie monologu - zaskoczenie totalne
zakonczenie tajemnicze
pozdrowienia z kazapii
Pięknie witam i dziękuję moim Sanownym Gościom za
wizytę i komenty:
Zosiak:-)
Janina Kraj Raczyńska:-)
Sabina Gancarz:-)
Bodzia:-)
Elena Bo:-)
Zefir:-)
Stęskniłam się za Wami:)
Postaram się powolutku nasycać swojego ducha pięknymi
Państwa wierszami. Miłego wieczoru, serdeczności:-)
niesamowita historia, bardzo ciekawie opisana,
przeczytałam jednym duszkiem :)
bardzo bardzo ciekawe pozdrawiam