Kiedyś byłam Aniołem...
Dla Ciebie...
Kiedyś byłam Aniołem,
przywdziana w białe szaty dumnie kroczyłam
ku bramom miłości,
nie zważając na innych szłam ku Tobie,
łapczywie chłonąc Twoje każde słowo,
które było dla mnie jak pokarm...
Teraz...
Teraz jestem zeschłym liściem,
podeptanym trawinkiem,
zwiędłą różą,
aniołem bez skrzydeł,
czymś,a zarazem niczym...
Zamiast uśmiechu rozdaję gromy,
moje oczy wyblakły i straciły dawny
połysk,
nie mogę jeść, już nie przez miłość,
ale przez ten ciągły ból, który towarzyszy
mi od czasu...
gdy mnie zostawiłeś...
Sprawiłeś, że stałam się Aniołem,
a gdy już w to uwierzyłam i nauczyłam się
latać,
Ty jak ogrodnik, który ścina kwiaty i tym
samym pozbawia je życia,
odciąłeś mi skrzydła i sprawiłeś, że
spadam...
Nie martw się,
niedługo rozbiję się o płyty chodnikowe,
które pamiętają nasze splecione ręce i
czułe objęcia...
Kiedyś przejdziesz po nich sam i zobaczysz
tylko krew,
lecz nawet nie zastanowisz się skąd ona się
tu wzięła,
bo będziesz szedł po swoją następną
ofiarę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.