Kiedyś wrócę do domu...
Kiedyś tu wrócę, to jeszcze nie moje
ostatnie słowo,
jeszcze nie składam broni, choć płacz
dławi, i zimno tak, wrogo.
To nie moje życie.To wojna, przegrałem,
ale podniosę się z popiołów.Wciąż
walczę.
Pomyliłem drogi, zabłądziłem w tych
usmiechach,
i kołyszę się jak żałosna, nieśmieszna
marionetka.
Ale kiedys wrócę...wprost w ramiona mej
krainy,
wprost w usta te słodkie, w spojrzenie, dla
którego jeszcze żyję.
Nie wiem jak zapłakać, by nie zranić
nikogo,
to niemożliwe chyba.Przyszłość szykuje
ofiary, będzie krwawo i mroczno.
Zapłaczą za mną orszaki, zakrzyczą i
wyklną, jak co dzien to robią,
i ja zapłaczę.Lecz jestem tylko
jeden.Rebel.Nie potrzebuje ich.Kogoś.
Gdzieś w nowym wcieleniu, tutaj, w tym
nowym spojrzeniu na świat,
odnalazłem krainę, za póżno na miłość,
dławi nas strach.
Lecz bez walki o siebie, nie ma mnie, tylko
zgnilizna przemijania,
a ja nie chcę jeszcze przemijać!Mam
prawo!
Żyć jak chcę, kochać i nienawidzić.
Kiedy i nigdy, w pustce, mroku i pełni
księżyca.
Mam duszę, nie oddam jej nikomu!
Mam serce...choć mówicie, że jestem
chodzącym terrorem.
Że sieję brud i zniszczenie, że wstyd wam
za mnie, że jestem nikim, bo nie taki jak
wy.
Ale jestem!Nie skreślicie mej walki. Do
zobaczenia na następnym polu skąpanym we
krwi.
Komentarze (2)
Jakoś do mnie nie przemawia ten przekaz. Gdyby mi
ktoś powiedział, że jest to fragment prozy z jakiegoś
większego opowiadania, to bym to kupił, ale wiersz?
Wprawdzie jest tu kilka metaforycznych zwrotów, jednak
sam utwór ani nie przypomina wiersza, ani nie gra na
naszej wyobraźni. Może jednak autor tak zamyślił?
Każdy ma takie prawo.
Co mam Ci napisać?
Walcz. Walcz o Rebela. O siebie. O własne szczęście i
własną miłość. Tą prawdziwą. Bo masz do tego prawo.