Klątwa
Na nowo życie swe zaczyna....
Niegdyś jak wszyscy mknął przez strumień
czasu
Codzienność blada oczy zasłaniała
Wśród setek istot, okrzyków, hałasu
A w żyłach czysta jak łza krew wręcz
wrzała
Czystość - rzecz rzadka, dostrzegły ją
oczy
Istoty dziwnej, jak nie z tego świata
Która jak cień za nim zaczęła kroczyć
Swym aromatem mu duszę oplatać
Wtedy jak ona też niegdyś przed laty
Życie zatracił, dla nieśmiertelności
Zobaczył nagle dwa odległe światy
Złączone wespół dla życia w skrytości
Oczy zalśnione krwią "niższego rzędu"
Zabłysły światłem danym dzieciom nocy
Dziś wypatruje ich jednego błędu
By smakołyku z ciała ich utoczyć
W dwojaki sposób widząc swe ofiary
Jak dawnych braci czy swe pożywienie
Wciąż przed oczami widzi śmierci mary
Lecz je odpędza, mordując sumienie
Nektaru życia pożądliwość chciwa
Wciąż się domaga żądze pobudzając
Niech przez kły śmierci kropla życia
spływa
Duszę "współbrata" martwą zostawiając
...lecz czym jest "życie" zapomina.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.