kłopoty z UKOCHANĄ
gdy coraz wyraźniej zielenię się ze złości
że o NIEJ nic nie wiem konkretnego
jej starsza siostra swoim zwyczajem
próbuje dotkliwie szczypać w uszy
by coś podpowiedzieć
słucham i brnę całkiem wbrew sobie
przez zaspy majowych traw
potem z narwanych liści próbuję
ulepić czerwcowego bałwana
otumaniony jak dziecko się cieszę
że moja niewiedza o tej porze
jak wszystko wokół
tak szybciutko rośnie
kiedy ignorancja sięga samych szczytów
chcę niczym dawny astrolog
coś wreszcie wyczytać
z pobliskiego nieba
dniem strasznie dziwię się chmurom
bo podobno ONA już tak dawno przyszła
a te wcale nie łączą się w pary
i w słońcu samotnie opalają się
na granatowo
nocą dopiero poznaję JĄ na pewno
gwiazdy przecież jak ptaki
jedne przylatują
inne wręcz przeciwnie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.