*Kochaj matkę póki żyje!*
Pewna kobieta mocno swą córkę kochała,
A co tamta w zamian za to jej dała?
Matka miała z nią życie trudne,
Lecz ciągle snuła nadzieje złudne.
Dziewczyna wielokrotnie z domu uciekała,
Jej rodzicielka ze strachu o nią mdlała.
Potem wracała nieprzytomna, bo pijana.
Wypady z kumplami urządzała do rana.
Matka chciała spokojnie z nią
porozmawiać,
Bo poważnie o córkę zaczęła się obawiać.
Przeraziła się, gdy znalazła w jej pokoju
antykoncepcyjne tabletki,
Paczuszki białym proszkiem wypełnione i
ostre żyletki.
Gdy córunia ukochana do domu wróciła,
Żygając po drodzie, równowagę straciła.
Wtedy matka chwyciła ją czule w objęcia
I na rękach ujrzała ślady żyletką
cięcia.
Zaczęła pytać, co się z nią dzieje?!
Dlaczego córunia tak strasznie szaleje?!
"Nie wtrącaj się!"-ta ze złością
zawołała.
Chwilę później do łazienki pognała.
Potem pół nocy bez przerwy żygała.
A matka jej z bezradności łzy lała.
Cały czas siebie tylko o to obwiniała,
Bo przez rozwód z mężem córka ojca nie
miała.
Jakiś czas później matka nieszczęśnicy do
psychologa powoli kroczyła.
Wtedy właśnie swe dziecko pod latarnią
zobaczyła.
Stała tam praktycznie rozebrana.
Przez trzech facetów jednocześnie
lizana.
Po chwili wsiadła z nimi do limuzyny.
Z szyją mokrą od potoku ich śliny.
Kobieta poczuła kłucie w piersiowej
klatce.
Jak córka mogła coś takiego zrobić
matce?!
Podczas gdy ona jej bezustannie
wybaczała,
Tamta powoli na dno się staczała.
Matka tak bardzo swe dziecko kochała,
A ono tę miłość bez serca wykorzystała.
Rodzicielka nieletniej grzesznej dziewczyny
na chodnik upadła.
Zamarła w bezruchu,na twarzy zbladła.
Ktoś po karetkę zadzwonił, lecz było już za
późno.
Kobietę kilkakrotnie reanimowano na
próżno.
Gdy jakiś czas wprzód od sąsiadów córka się
o tym dowiedziała,
Usiadła w kącie i głośno zapłakała.
Matki przeprosić już nie zdążyła,
Bo tamtej cierpliwość końca wybiła.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.