kolejny dzień
ziemia bez Boga zawiścią chłostana
w niedoli drzew szumiących ku brzegom
wyniesiona nad wszystko choć wiecznie
sama
ku upadającym chyli się niebom
w cichym świetle dni przeźroczyste
oddechem stalowe kolumny zginają
spod powiek warczą oczy ogniste
a w kącie niemo cienie konają
spadając do wody czarnej nad światem
na głuche wołania - ni duszne, ni śmiałe
ważki złociste jak gwiazdy z krawatem
z latem przemijają słońcem nabrzmiałe
w sny kryształowe zapach zastukał
wiatrem dalekich bezdusznych borów
omdlałe fontanny parkowe oszukał
musnął usta milionem kolorów
na cóż nam szczęścia perłowe pałace
co tysiąc pokoi nadzieje budzi
konać nam trzeba gdy życie łajdacze
bo nie ma już Boga i nie ma już ludzi
Komentarze (4)
mi również....mniam :D
Yes,Yes,Yes:)!!! Bo jak dla mnie to super..sredniówka
się trzyma..rymy nieco zbyt dokładne,ale tak to u nas
"nowych":)-trąci za często "częstochową"..archaizmy
nie rażą-w stylu Słowackiego czy Mickiewicza:))..No i
ten Łajdak i "życie łajdacze" heh..Bo Villain to....
Pozdrawiam..M.
a mnie smakuje, odrobina patosu w ludzkim życiu nie
zaszkodzi
strasznie niezjadliwe przez te archaiczne wtręty i
wszechobecny patos, a fuj