Kolejny wiersz o miłości...
Nie mogę ci opowiedzieć jak bardzo boli
mnie
Gdy w całym wielkim wszechświecie
Nienawidzę najbardziej Cię
Gdy cienka nić oddziela twór od szaleństwa
myśli
Chaosem żyję jak człek, co w ogrodzie swej
nienawiści
Strudzony walczy ze słońcem i z wielką
zawziętością karmi ptaki głupoty,
podlewając krzaki zawiścią
Mówili, powtarzali i nierzadko
słyszało się
Że pierwszy miłości dotyk jest jak
przepiękny sen
Tak miało być wspaniale, na lirze miałeś mi
grać
Tylko nagle zgubiły się nuty, ostry wiatr
zaczął wiać
I gdy na cmentarzu wiary, wysypisku złudnej
nadziei
Nieszczęśliwie zagubiona, beznadziejnie
płakać zaczęłam
To wszyscy tak życzliwi, tak bardzo
niepocieszeni
Znawcy życia westchnęli, troszeczkę
zniecierpliwieni
Że ja chyba trochę, w młodzieńczym swym
zaślepieniu,
Traktowałam Cię zbyt poważnie i
przeliczyłam się
Bo nie ubliżając memu cierpieniu
I nie rozdrapując ran
Każdy mędrzec powie to samo,
pora zedrzeć z prawdy kłam
W życia wędrówce, czasem warto wiedzieć
że
Uczucia doskonałe zbyt rzadko
zdarzają się
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.