w kółko
wybacz, kiedy znikam. to nie znaczy
więcej
ponad to, że muszę. a być może, nie
chcę?
zmrok pochłania światło - taka kolej
rzeczy.
wiatr pyłki rozdmucha ze słonecznych
mleczy.
dzień rodzi się świtem, nic nie znika w
cieniu.
wiosny odradzają na nowo żółcienie.
wracam, kiedy pora, choć nierówne cykle.
gdy coś we mnie zmoknie, a może coś
wyschnie.
toczę swoje koło. zatrzeszczała ośka
- wertepy, wyboje, za zakrętem prościej.
trajektoria ruchu wygięta w elipsę.
jestem, póki z toru siła wyższa wypchnie.
Komentarze (36)
Pięknie napisany wiersz :)))))))
Każdego dnia zmagamy się z czymś.
Te wertepy, te wyboje...
Łatwiej je pokonać,
we dwoje.
gruszello pięknie piszesz. + :)
"gdy coś we mnie zmoknie, a może coś wyschnie"
niesamowite metafory, brawo za ten wiersz
Serdecznie Wam dziękujęza wszystkie komentarze. I
pozdrawiam równie serdecznie :)
Piękny, poetycki.Miłego dnia
Czasem musimy zniknąć na chwilę...pozdrawiam.
piękna poezja warta zatrzymania
pozdrawiam:-)
dzień rodzi się świtem, nic nie znika w cieniu.
( jesli pozwolisz skradnę ten wers )
całość napełniona po brzegi refleksja
Tak, szybki świetny wiersz.
Nie wiem, czy tylko ja czytam ten wiersz w
przyspieszeniu? I chcę wracać, i moknąć, i
schnąć...Ojejku, muszę się zatrzymać...:)))
ostatnia zwrotka,
toczę koło...ok
skoro ośka, to jazda, potem marsz, potem tor...taki
był zamiar?
wiersz zatrzymuje
zatrzymałem się...piękna poezja.Śliczny ten Twój
"motyl".Pozdrawiam i uśmiech Zostawiam :-)
*piękna
Piękny poezja Elu, jak zwykle u Ciebie. Pozdrawiam :)
każdy ma, nie każdy korzysta:)