kolor betonu...
...jest piękny jak błyszczące pancerze żuków w blasku zachodzącej zimy o 17 wieczorem
Równolegle powbijane żyletki bloków
rżną beton ciężarem zmartwień,
wtopionych w fundamenty.
Kioski ruchu, jak w atomowej miarce
odliczają po dwieście kroków,
tym którym nie chce się już liczyć.
Idziesz z głową cięższa niż wczoraj,
o cala zdobyta wiedze, i gumę do żucia.
Starasz się nie nadepnąć
na pęknięcia w chodniku,
bo boisz się
upadku w otchłań.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.