kolory trwania
lubiłeś mnie w brązowych włosach
i czekoladzie na podwieczorek
mówiłeś, że nic tak nie podkreśla oczu
jak namiętność
nie zmieniaj koloru
jesień tak pięknie odbijała się w twoich
włosach
światło lampki łagodnie rzucało twoje usta
cieniem na ścianie
niebieskość pościeli kontrastowała z twoimi
dłońmi na mojej szyi
oczy ciemniały w bezdechu pragnień
nagość wypełniała łóżko
spleceni nie zauważyliśmy zmierzchu
nadszedł cicho chowając się w zagłębieniach
mebli
stanął za plecami naszego pośpiechu
na poduszce pełnej uniesienia
twoje ręce ułożyły wyznanie
obiecały trwać nieskończenie
obiecały oszukać przeznaczenie
nasze tango boleśnie odczuła podłoga
zrzucona pokornie na ziemię
odbiłam się od oczekiwań
i spadłam na cztery nogi strachu
bojąc się, że zgubimy rytm
zaplątana w twoje usta powtarzałam, że nie
miniesz
obrączka na lewej ręce schowana za lampką
wina
tak śmiesznie uwierała, błyszcząc
zawstydzona kłamstwem
pragnęłam jak nigdy dotąd
nie umiejąc zawrócić
zabłąkana w fałdy trwania
nie dostrzegłam, że z namiętności się
wyrasta
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.