W kolorze indygo
Nie starczyło oddechu
na rozgrzanie rąk
po długim wieczornym
spacerze
Nawet łzy zamarzły
szron osiadł na policzkach
broda zdrętwiała
w krzywym uśmiechu
Krew już nie burzy się w żyłach
puls jak rtęć opada
siność od stóp przychodzi
mijając się z echem kuli
autor
ariel
Dodano: 2005-10-15 11:08:28
Ten wiersz przeczytano 556 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.