Kołyska nieba
Miłość to ulotne skinienie które warto złapać
W kołysce nieba wydani oddechem gwiazd
wędrujemy ślepi błękitem rozmazani
podpływamy do wybrzeży karmionych wzrokiem
nocy
w niewinnością skropione szaty ubierani
oceany piękna poją usta nieśmiałe
kroplami świtu, skradającego spojrzeniem
marzenia
zerwane uśmiechy wargom spłoszonym
zanoszę
pojmany zachłannym morzem uniesienia
mkniemy wzburzonymi kosmykami wiatrów
szept podglądany zawstydzony się skryje
nagim narodzonym zaklęciem nocy
swym podmuchem krainy zmysłowe uszyje
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.