Koniec muzykowania
Ona "tańczyła",
a on grał, grał, grał,
istny muzyko-holik.
Każdą nutkę grał tak,
że serce truchlało,
a nogi rytmicznie
wybijały takt,
nawet wtedy, gdy już
nie słyszały muzyki.
Aż nadszedł dzień,
gdy każdy dźwięk,
sprawiał tylko ból,
więc wyłączyła słuch,
zaczęła się kołysać
własnym rytmem.
Spakowała "instrumenty",
a jej kurde-mol,
jeszcze długo,
po jego wyjściu,
radosne echo grało
na klatce schodowej.
Szczęśliwa jak nigdy,
pyta samą siebie,
dlaczego tak długo
słuchała jego "grania",
przecież on znał
tylko jedną melodię.
Komentarze (35)
nie zawsze trzeba tańczyć gdy zagrają
Ładnie.
Życiowy, wymowny wiersz
pozdrawiam
Dobra, optymistyczna refleksja:)
To była zła melodia, a wiersz życiowo, ale i
żartobliwie ujmuje temat. Pozdrawiam
fajne. pozdrawiam
Bardzo dobry przekaz,lepiej póżno jak wcale:-)
Pozdrawiam z uśmiechem:-)
bardzo ładny wiersz, bardzo... pozdrawiam:)
Swietny przekaz pozdrawiam
bardzo dobry przekaz ...nietuzinkowo opisałaś historię
z życia...za długo słuchała tej jednej melodii
pozdrawiam:-)
świetny, życiowy wiersz w oryginalny sposób zagrany:)
pozdrawiam
Zwykle po rozstaniach,
rodzą się pytania!
Pozdrawiam!
Może z przyzwyczajenia.
Dobry,życiowy wiersz,
no cóż często tak jest,że zwlekamy z powodu
zobowiązań,ale gdy jest tylko ból,chyba lepiej gdy
spakujemy swoje"instrumenty".
Pozdrawiam,życząc dobrej nocy:)
zawsze zwlekamy, bo dzieci, bo co ludzie powiedzą, bo
nadzieja na lepsze... ale zawsze jakaś nauka dla nas,
tańczących;)
dobranoc, Koncho:)