konsumpcja rodzicielskiej pomocy
Noga mi zmiękła
Sznurówka mi pękła
W kałuży stoję
Dalej iść się boję
Pomóż mamo proszę pomóż mi
Otwórz przede mną ciężkie drzwi
Bułką się zapchałem
Wszystko wyrzygałem
Nad stołem stoję
Dalej jeść się boję
Pomóż tato proszę pomóż mi
Pościeraj ze stołu me wymiociny
Ach te bułki i sznurówki
Zamknę was moi starzy do lodówki
Lodu w kostkach mi naróbcie
Pasty mlecznej w tubce
Sera tartego na kupce
Kanapkę, kanapkę mi zróbcie
A wy tacy zmrożeni i sztywni
Wezmę was i zmiksuję
Będziecie w koktajlu smaczni i pożywni
Wypiję was i już nigdy nie zachoruje
Będę miły
Będę miał dużo siły
Dlatego, że jestem z was
I ten kefir połączy nas
Jesteście dla mnie
Jak dla Rosji gaz
Głupotą jest oddawać rodziców do starców
domu
Lepiej ich zjeść i nie pokazywać nikomu
Komentarze (1)
... nie potrafię napisać dlaczego, nie umiem
wytłumaczyć, ale ten wiersz jest nie do określenia
przez przymiotniki, po prostu WARTO przeczytać! Jestem
pod wrażeniem