Korytarz
Szukam, wciąż szukam.
Chodzę po omacku.
Błądzę przez ciemny korytarz.
Dotykam palcami ścian,
lecz są ledwo wyczuwalne.
Ostrożnie badam,
każdy postawiony krok.
Noga czasem wpada w jakąś dziurę,
z której nie potrafię się wydostać.
Lecz wtedy czuję
jak On mi pomaga.
Wyciąga mnie z otchłani.
I kroczę dalej,
już pewniej.
On jest zawsze blisko
i czuwa abym doszła bezpiecznie
do końca korytarza,
bo tam już nie będzie ciemno,
nie będzie tego strachu,
który towarzyszył mi przez całą drogę.
Lecz do tego miejsca
potrafi mnie zaprowadzić tylko On,
bo jest jedyną osobą która zna drogę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.