Koziołeczek 5
Sprawcą tego wierszyka jest Andrzej ("Okoń"), który zaproponował aptekę jako następny cel wyprawy Koziołeczka.
Posłano go do apteki
by na ucho kupił leki.
Coś na ucho – grzecznie prosi.
Aptekarka mu przynosi
z zaplecza torebeczkę
i uśmiecha się troszeczkę.
„Mówisz cicho – nic nie szkodzi.
Ja i tak wiem, o co chodzi.
Ja was - młodzi - w lot rozumiem
i aluzję pojąć umiem!”
Ojciec czeka, ucho go rwie.
Co też synek przyniósł w torbie?
I znów ojciec jest zdziwiony,
bo w torebce są ... kondomy.
Po licznych uwagach poprawiam końcowy wyraz - również dlatego, by admin nie usunął szczytu mojej twórczości za błąd ortograficzny.
Komentarze (16)
Dobre
Kawał z długą brodą w poetyckim wydaniu ;)+
słowo kondom* pochodzi od nazwiska XVII-wiecznego
lekarza („Earl of Condom”)
Ale z ciebie zgrywus:)
Za usmiech zostawiam
Bonusik :)))
Super wierszyk :)))
no i teraz baty dla Okonia
że ojciec miast plastra
na bóle otrzymał kondoma
(w ostatnim wersie masz literówkę - nie "n" tylko 'm'
winno być)
A to dobre, pozdrawiam serdecznie.
hihihi.. świetnie ! Pozdrawiam :)
Dobrego humoru nigdy nie za wiele:)
Super wierszyk:)
Pozdrawiam
Marek
Zosiak - masz rację. Ale w życiu, w mowie potocznej,
zawsze słyszałem tu literkę "n"
:-)
"bo w torebce są ... kondony."
A nie - kondomy?
Świetnie ! Pozdrawiam :)
hahaha!
Super! :-)
Pozdrawiam
Rozbawiłeś :)) Pozdrawiam z uśmiechem :)