Kroniki straconego czasu
Kroniki straconego czasu
Który przyjść wcale nie musi
Bo jestem ale tak by mnie nie było
Bo dzieje się świat – jak by się
śniło
Ja stąpam tak lekko nad ziemia
A czas biegnie w lewa stronę
Odwracam się plecami do wrogów
Nie ma już przyjaciół, więc można zaufać
Został tylko lęk o kruchość bańki
Która daje azyl i przysłania słońce
Lecę tak w przestworza i nie widzę końca
Czas by wylądować, tylko nie ma gdzie
Tu źle, tam nie bobrze, a tam jeszcze
gorzej
Już wiem, w szarym dymie się pogrążę
autor
deMargo
Dodano: 2009-05-05 10:20:19
Ten wiersz przeczytano 455 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (2)
Wszystko zalezy od Ciebie... Czy upatrzysz sobie
miejsce na lądowanie czy też nie... Nie możesz
wiecznie być poza tym wszystkim, czas się pozbierać,
ponownie zaufać i zobaczysz, że było warto :) a z tym
dymem- nie stawiałabym go jako jedynego wyjścia :)
Tak,czas umyka i przestrzeń się kurczy szybki- a szary
dym pogrąża-pozdrawiam, refleksyjny wiersz!