Krótki poemat o kochaniu
miłość wiele ma imion...
Leży...czeka na ciepły strumyk
lepkiej białawej rozkoszy.
Wyobraża sobie potężne, ale jakże
Wspaniałe i miłe wdzieranie się
W jej sekretny zakątek, gdzie po
Drodze jej oprawca potrafi jednym
Dynamicznym ruchem odkryć tajemniczy
Punkt.
A na samą myśl o natrafieniu na
To tajemne miejsce oblewają ją
Soki wstydu i jakże niezgłębionej
Przyjemności.
Ukryta w cieniu niby między drzewami
Czeka z utęsknieniem na swojego oprawcę,
Który wdzierając się swoją ognistą,
sztywną
Czerwonością rozpiera ją od wewnątrz,
Rzeźbi jak dłuto matryce, oblewając
Mlecznobiałymi strugami podniecenia.
Zaczyna dokonywać makabrycznego
Mordu na jej różowych opuchniętych z
pożądania
Wargach, po czym wdzierając się coraz
głębiej
Trafia do sedna, eksploduje niczym
wulkan
Buchający wściekłą, spienioną lawą.
Łączy się z jej przezroczystym kapiącym
konaniem
Namiętności...
...ta fizyczna również wielorako może być interpretowana...?
Komentarze (2)
Fajny :) hmm jakiś kontakt z Tobą Angeliko jest czy
nic a nic ?;> odp...
odważne... operujesz ciekawym słownictwem:] hm...
podniecające!!