Kruchy lód...
Rozpalona cudzymi marzeniami
Brniesz z głową coraz wyżej
Kruchy lód pod twoimi stopami
Coraz głośniej jęczy i wyje
Słowa którymi operujesz
Są zbyt świeże... Ledwo poznane
Są obce... Palą cię
Lecz siłą uczysz się na pamięć...
Grając wbrew sobie
Zmieniasz się w wielką nicość
Twa prostota i niewiedza
One jedyne wzbudzają litość...
Otworzę oczy twe
Wkradnę się do milczącej baśni...
Modlę się codzień
Ledwo uspokajając krwawe zachcianki...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.