KRZYK
uwierz mi, zaczyna się niewinnie, później jest koszmar ..... (wiersz napisałam po rozmowie z narkomanką)
Krzyczę: nie chcę, nie będę, nie mogę!
przyznaję, dawniej mnie to bawiło,
lecz kiedy przeszłam koszmarną drogę
moje spojrzenie już się zmieniło.
Krzyczę: odejdź, zgiń, w nicość się
zamień
bo nienawidzi cię już cały świat!
Ty jesteś jak przy tonącym kamień,
bo zniszczyłeś mojej młodości kwiat!
Potrafiłeś mnie rozkochać w sobie,
i obiecywałeś bajkowy świat.
Przyjemny dym...dziś zastrzyki robię!
Przez ciebie odszedł mój kumpel i brat!
Tak bardzo nie znoszę dziś samej siebie
a to przecież ciebie znienawidzić muszę.
Tak wielu ludzi jest już w niebie,
jak mam ratować moją duszę!?
I ciągle krzyczę: nie chcę, nie będę!
bez skutku, pragnę i chcę znów brać.
Mój Boże skąd ja siły zdobędę?
Jak ja mam sobie z tym radę dać?!
ufam, że Bóg jest ze mną w tej walce
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.