krzyk
w ciszy codziennego zwątpienia
ktoś zanucił bezimienną pieśń
potargał rozbiegane myśli
i zanim zgasło słońce
przysiadł zaglądając w oczy
w ciemności lęki wskrzesił
pokaleczył cierniem przeszłości
rozsypując gwiazdy zła
w granat krzyczącego nieba
jeszcze wiatr
zawył złowrogim akordem
niosąc od zalesionych szczytów
płacz zranionej natury
wreszcie świt
jeszcze jedna szansa
może już ostatni dzień
na zaufanie
Komentarze (31)
Ciekawa refleksja dająca do myślenia...
pozdrawiam:-)
Refleksja nad zaufaniem...pozdrawiam serdecznie.
Moja refleksje zabieram ze soba, zbyt katastroficzna,
pozdrawiam
Dajesz do myślenia.
Pozdrawiam
Aż trudno mi znaleźć słowa, aby opisać mysli, które
obudził we mnie ten wiersz :) Pozdrawiam Serdecznie
+++
nie będzie szansy- już czaimy się do skoku jak tylko
minie pandemia.
Mamy za dużo zaufania do rzeczywistości. A nuż nas
pewnego dnia zbudzą?
Jak tyle zwątpień i cierni to zaufanie nie te, albo
już go nie ma. To se ne vrati. Pogodnego dnia. M
Znakomity wiersz. Tutaj wypada zatrzymać się i
zadumać. Chociaż ja w to opamiętanie się ludzkości już
nie wierzę...
I świetne metafory! Pozdrawiam serdecznie :-)
Miejmy nadzieję na normalność i ludzi opamiętanie.
Człowieka i przyrody szanowanie. Miłego dnia:)
Natura już od dawna krzyczy, by ludzkość się
opamiętała i z każdym świtem spogląda z nadzieją w
naszą stronę... świetny wiersz, dający do myślenia,
pozdrawiam serdecznie
Refleksja i nadzieja.
Rodzący się dzień zawsze daje nadzieję...
Piękny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
Ten krzyk jest nadzieją i prośbą o zaufanie. Przyciąga
bogactwem przenośni.
Podoba mi się refleksja i puenta, zaufanie, jest
bardzo ważne w życiu, pozdrawiam serdecznie, udanego
weekendu.
Wierszu wyczuwam złowieszczy szept wiatru...
Promiennego weekendu Grzesiu:)