Krzyk nocy
mrok rozłożył skrzydła
a nocy wciąż nie widać
tylko ćmy zahaczają o serce
targają struny
najgłębszych uczuć
bezlitośnie
szarpią duszę
boli
kompresem z uśmiechu
łagodzę sączącą się ranę
jak uleczyć chorą miłość
czy ktoś podpowie
błagam
ale tylko cisza
rozkłada ramiona
wierny przyjaciel
spójrz
spadła gwiazda
współbrzmienie
mrokonocy
nie rozumiem
jeszcze sensu
wiru życia który wciąga
Bóg wie
co jeszcze przede mną
Komentarze (7)
Bardzo smutny wiersz pozdr
Podoba mi się ten wiersz:)
Można,ale na to potrzebny czas...
Serdeczności przesyłam:)
Jeszcze przed Tobą dużo
i dasz radę:) pozdrawiam:)
Powiem jak Ola :)
Dasz radę. Pozdrawiam
z miłością poradzić musisz sobie sama, pozdrawiam