Księga swego rodzaju
Bóg obiecał mi świat u stóp
i złote góry na własność.
zabrał ciemność, nastała światłość,
a diabeł już kopał mi grób.
To był dzień pierwszy.
Nie odzywał do dnia szóstego.
Później powiedział do mnie:
"Piotr tyś jak kaleka.
nieporadny jesteś niezłomnie.
Zaufaj mi, a uczynię z ciebie
człowieka."
To był dzień szósty.
Gdy już byłem gotowy.
Siódmego dał mi co chciałem,
a że to masa zmartwień i stres.
wiedzieć nie miałem.
I śmieje się bies,
bo mimo progresu, wciąż stoję gdzie
stałem.
...........................................
.
a może to był owoc z drzewa zakazanego i
wziąłem po prostu za dużo.
Komentarze (5)
Podoba się poczucie humoru Autora!
Pozdrawiam :)
zaciekawiłeś tym dobrym tekstem ...kto to wie - bies
się cieszy z wątpiących:-)
pozdrawiam
Bardzo dobry tekst w równie
dobrym wierszu.
Miłego dnia:}
Interesująca refleksja.
bardzo mi się podoba ta pokręcona wersja