Z księgi wspomnień
słowu nie nadam dzwięku
uczucia nie ubiorę w melodie
co w świetle słońca i po ciemku
rozpalało serca pochodnie
strumień twych włosów pamiętam
jak noc przemieniał w dzień
poduszka ich zapachem przesiąknięta
i świat cały niczym słodkim snem
twym ciepłem karmiłem bezsenność
powietrze było miękkie od oddechu
w końcie przysypiała ciemność
gwiazdy tonęły w twym uśmiechu
otworzył me oczy promień słońca
ścinając swym ostrzem złudzenie
nadzieja wykrwawiła się do końca
zostawiając na sercu tylko cienie
Komentarze (1)
"...twym ciepłem karmiłem bezsenność..." trzecia
strofa najlepsza (koncie) zabieram ją dla siebie, choć
całość zgrabnie ujęta słowami i ...wiadomo co autor
miał na myśli;)