Nasze Światy
Niebo stalą zlało się w gładką tarczę
ucichły ptaki dotknięte dusznym wiatrem
ludzie bez wiary przechodzą i znikają
ja ginę w słowa dzwięku,oddycham,patrzę
Tak giniemy z oczu zostając w drżeniu
serca
wracamy zmęczeni pragnąc już nowej drogi
nie jestem banitą i dzieckiem wiecznej
tułaczki
odbity w lustrze dziurawego losu
spadkobierca
Widziałem drugą stronę powiek,tylko
cienie
przenikają się wolno rodząc małą tęczę
która zaczęła się gdzie zmęczenie rosło
bujnie
kres swój znalazła gdzie rodzi sie marzenie
Komentarze (2)
bardzo dobry wiersz! starannie dobrane słowa komponują
sie w piekną cąłość. Gratulacje.
Wyrazy uznania za pięknie ułożony wiersz a słowa są
dobrą Poezją