księżyc
Księżyc
ten który rozrzucił zabawki
rozsypał koraliki mamy
monety taty
i stłukł porcelanę
blady i zmartwiony
ten który narozrabiał
ten który urodził się krzywy jak ząb
dlatego wszyscy się na niego uporczywie
gapili
ten z garbem
co mu został
zebrał swoje zabawki i wyszedł
do pokoju wbiegł
jego brat przeciwieństwo
opalony, słoneczny
rubasznie uśmiechnięty
gorące policzki, pełny brzuch,
zadowolony
bezwstydnie
z żarem w oczach
śmiejąc się
podpalił zasłony i dywan
uprawy w ogrodzie
i coś tam jeszcze
pocił się obficie
kroplami gorącego tłuszczu
wypalał dziury
nikt nawet na niego nie spojrzał
ludzie pozawijali się w mokre ręczniki
a potem uciekali
drzewom wypadały włosy
i usychały ręce
a potem bawili się z nim
i jedli i śmiali
twarze im puchły
ropiały
chronili głowy bawełnianymi chustkami
a w tych chustkach
jak w białych talerzach
pływały otępiałe
ich oczy
oleiste ryby w rosołach twarzy
ziemia wyrzuciła roślinną bieliznę
naciągnęła sweter, szorstki
z piaskowej wełny
wymyśliła też sobie sukienkę
w złote i białe cekiny
i przyłączyła się do ogólnej histerii
a księżyc ?
nieśmiałe stworzonko
świętojańskie
po ciemku żeby nikt go nie widział
wychylał profil twarzy
czasem, kiedy pogaszono światła
cichutko rozkładał się na środku pokoju
ze swoimi skromnymi zabawkami
ale czujny jak mysz
która już wie
gdzie czmychnąć
jednak ciągle zostawia po sobie ślady
stosy motylich trupków
jak płatki szarych róż
bibułkowe latawce które przestały
tańczyć
albo
części niepodokręcanych, pogubionych
zabawek
Komentarze (3)
niesamowita wizja, absolutnie inny świat widzę, ale
Twój też jest ciekawy i intrygujący, fantastyczny
klimat, trochę jak z powieści Kinga :-) brawo :-)
Zaczytałam się w Twoich portretach:)Osobiście
bardziej wolę tego z garbem - mam z nim swoje
konszachty.Piękny wiersz. Pozdrawiam:)
bardzo mi się podoba, oryginalny i niebanalny :)