Kulinarny doping
Uznany kucharz z miasteczka Łochów
nie gotował bez achów i ochów.
Bez tego zachodu
można umrzeć z głodu
i kto jeszcze żyw - wzdycha po trochu.
Mateusz ze wsi, bodaj Wielki Dwór
do sąsiadów zwykł pokrzyczeć „bonjour,”
wkrótce uznano,
że on co rano,
z głodu woła - mam apetyt na żur!
Sławny kucharz, gdzieś chyba w Łochowie,
ma wyłącznie gotowanie w głowie,
gdy z żonką chce do pospołu,
ta ma być jak do rosołu,
gotowa na ruszt, on szykuje ogień.
Komentarze (23)
podoba się
pozdrawiam :)
zabawnie jak zawsze .. wolę do rosołu ..
Fajniutkie :)
Pozdrawiam:)
Smacznie dziś u ciebie:) a nie było winniczkow w
skorupkach ?:)
Podobaja mi sie limeryki szczególnie rosołowy :)
Dobranoc :*)
Fajne :))
Witaj :) a ja sobie przeczytalam bom żur i
tyle...Podobają mi się Twoje kulinarne limeryki. Moc
serdeczności.
Bonjour to ja też mówię, a raczej bon żur :)
Marcepani chyba byłaś głodna jak Cię naszła wena ;)
Fajnie móc pisać tak na zawołanie.
Świetne!
Jutro będzie rosół ;)
Pozdrawiam :)
Dobre wiosenne limeryki. Najlepszy ostatni ten do
rosołu. Pozdrawiam.
smaczne limeryki
super limeryki...smacznego:))) pozdrawiam
Limeryki zawsze lubię, a takie kulinarne ? Mniam :)
Pozdrawiam serdecznie.
a może końcówka trzeciego
'on pali w alkowie'- lepszy rym, ale co komu do domu,
jak chałupa nie jego. Pozdrawiam :)z podobaniem
najbardziej drugi:)
pozdrawiam:)