KURNIK
Kiedy idę, to znaczy jeszcze żyję.
Strudzonego gdzieś spotkasz mnie po
drodze.
Czasem życie podrzuci coś jak żmiję,
która groźnie zaczai się przy nodze.
Wiesz, to ludzie bywają tak okrutni.
Zwykła zazdrość, brutalny akt głupoty.
Słyszę słowa. Gdakanie jakby kurnik,
ktoś chciał kupić za cały jeden złoty.
Zniesiesz jajko. Być może jeszcze jedno.
Popatrz w lustro, zastanów się co
widzisz.
Jesteś sobą? Dramatem czy komedią?
Mocniej kochasz, czy bardziej
nienawidzisz?
Teraz spocznij! Twój czas właśnie
przemija.
Odpowiedzi nie szukaj w zmianie warty.
Wiesz, że często to rani i zabija,
z czego robisz po prostu głupie żarty.
Komentarze (7)
Przeczytalam z wielka przyjemnoscia...Jak zwykle :)
sprytnie wpleciony fragment o kurniku w wiersz którego
tematem jest refleksja nad ludzkim życiem, lecz nieco
niedopracowany bo słowo kurnik nie za bardzo rymuje
się z wyrazem okrutni. Może taki miało być i ja nie
potrzebnie się czepiam?
pozdrawiam :)
Jak zawsze dobry, ciekawy wiersz.
Pełen ważnych pytań.
Ludzie bywają okrutni, z głupoty.
Pozdrawiam:)
Jakże często żartujemy i nie zastanawiamy się nad tym
czy kogoś ten żart nie haczy .
Ważne że zyję, mam przed sobą drogę,
bo wtedy tylko coś mogę!
Pozdrawiam!
wiele waznych pytań bez odpowiedzi ...prawda masz
rację rani i zabija ale prawda jest też ze czasem
umrzeć trzeba by narodzić się od nowa by moc żyć dalej
i cieszyć się życiem ...ot życie...gama szarości i
barw choć zdarzało mi się myśleć ze przede wszystkim
ciemność ...kto pozna mroki potrafi docenić blask
nawet jesli trafi mu się jedynie kaganek...człowiek
jest ulomny i musimy nauczyć się z tym żyć ...jak
widzisz twój wiersz skłonił mnie do refleksji warto.
było przeczytać..
Zatrzymał mnie ten wiersz, skłania do myślenia
,niestety tak często bywa, pozdrawiam.