Łączka
Tyś Boże świat zbudował
i ludzi na nim osadziłeś
za sznurki pociągałeś
i bardzo się dziwiłeś
nadałeś nam imiona
w szufladkach umieściłeś
a później dałeś duszę
mózg i siłę
pokazałeś nam zło
i bardzo się skrzywiłeś
pokazałeś nam dobro
bardzo je chwaliłeś
zakazałeś nam patrzeć
na to co mrok
duszy kryje
nakazałeś wierzyć
że kiedyś przyjdzie pora
gdy spłynie twa łaska
i nam mocy doda
mówiłeś dużo
budując dogmaty
kościół twój rósł w siłę
ludzi uciskał w kraty
krwią rosił ziemie
chrześcijaństwem nazwany
my prości ludzie
modły tobie składaliśmy
jednak litości z twych
rąk się nie doczekaliśmy
tyś Boże winy nosisz nasze
obarczony słowem
przygnieciony gmachem
fundamenty zła twoim
nowym czasem
cierpienie rozkoszą twoją
na krzyżu powolną agonią
ból poezją w nas wymierzoną
wybrańcy twe słowo głoszą
jakże ono jest inne
od prawdy którą
w sercu niosą
jak modlą się gorliwie
a kłamstwo w ich duszy gnije
grzesznikiem mnie nazywają
antychrystem przed którym
dzieci chowają
sami mnie stworzyli
i z więzów wyzwolili
swymi winami obarczyli
tym czego się wstydzili
chrześcijaństwo jest jak łąka
wszędzie dużo baranów się pasie
tam łajno, dalej łajno
i tylko nawóz
widać po horyzont
wykładany czasem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.