Ładny początek, brzydki koniec
Serce moje cierniami otoczone,
czarną smołą całe pokryte,
przed miłością dotąd ukryte,
nowe proroctwo jest wytyczone
Duszo moja w listopadzie
szara i nie miła, srogi gadzie,
odpuściliśmy sobie ludzi,
bo o nas i tak się nikt nie trudzi
Wątrobo moja alkoholem
spowita, dolino smrodu,
mimowolnie jesteś mi molem,
co wpędza do czarnego grodu
Masakro mojego ciała,
zgnilizno oczodołów i koni.
tyś moje życie od dawna miała
i nie pozbyłaś mnie tej cudnej woni
Komentarze (1)
"Wątrobo moja alkoholem
spowita, dolino smrodu,
mimowolnie jesteś mi molem,
co wpędza do czarnego grodu
Masakro mojego ciała,
zgnilizno oczodołów i koni.
tyś moje życie od dawna miała
i nie pozbyłaś mnie tej cudnej woni"
Aż ciarki przechodzą... To chyba pierwszy dobry
wiersz, jaki udało mi się dzisiaj znależć, ale wybacz,
nie mam pojęcia o co chodzi z tymi końmi? I ten
"wpędzający mol"... :) Wiersz i tak świetny.