Lake
Nikt Cię nie usłyszy,
Twego gorzkiego krzyku,
Twych skarg na życie,
Łez kapiących z oczu.
Wyrwany z korzeniami
Leżysz gdzieś na poboczu drogi.
Długie twe ramiona zanurzone w tafli
jeziora
Proszą o jescze jedną szansę.
To tutaj niegdyś poznawałeś świat,
Organizowałeś ogniska,
Przeżyłeś pierwszy pocałunek.
Wystarczyło kilku ludzi i ostre narzędzie,
Żeby wszystkie wspomnienia prysły niczym
mydlana bańka.
Po latach zjawiasz się,jako doświadczona
istota.
Wspomnienia tak piękne, lecz tak
bolesne,
Niechciane.
Powoli powracają,
Dają znać o swoim przyjściu.
Nad brzegiem lustra
Pogrzebałeś tyle radości i śmiechu,
Zakopałeś własne uczucia.
Jednak coś pozostało...
Takie same,
Wręcz identyczne.
Dwa nieme łabędzie
Wierni towarzysze sprzed lat.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.