Łapać ją
Gdybym była Humbertem, nie wypuściłabym swej divy z objęć: on natomiast za często mrugał; wiadomo, iż nimfetkę może porwać wicher w każdej sekundzie.
Pozostaję
Z cierpkawym w szwie zapachem
Obrzmiałym sercem przewiązanym
Najsłodszą reminiscencją z cudzego
dzieciństwa
Pod powiekami gorącym piachem;
Nieopodal szarżują cyrany,
Po głowie plączą się świństwa.
Zeznaję
Przed sądem najwyższym, tuż obok
Za baldachimem schowanym
W eskorcie dwórek przystanąć by chciała
Gdzie w oczach się snuje ów obłok
Melisą pstrą upaćkany
Jak ona – pieszczoszka mała.
Odstaję
Lecz póki co – konsternacja
Mina na rewanż pozwala
Strumieniem podziemnym zawczasu
(w korzeniu pluskała kolacja)
depcząc, niwecząc rywala
chadzaliśmy w dwójkę do lasu.
Taję
Jak lód, w czarnej cieczy żyjący
Embrion, wariat w swej celi wyściełanej
Jakim go widział – przed laty
Ząb newralgicznie bolący
Spętany bezpieczeństwa kaftanem
Lowelas z następnej daty.
Zdaję
A gdybym tak nie próbował
Gdybym tak był innowiercą
I siada już biedne krążenie
Nieważne, jakbym się kotłował
bo nadal przed oczami sterczą
Mateńki twej nozdrza marlenie
Zastaję
cię teraz, mea diva!
Brzemienną – niby degustacja
(gdzie jego tak pobito?
I czemu tytoń bezcześci dywan?)
Trwa w moim sercu ablacja,
Wróćże do mnie, Lolito!
(Proszę wybaczyć wyrażenia zaczerpnięte z książki - cały wiersz się na niej opiera).
Komentarze (1)
Ciekawe, ciekawe! Srodki stylistyczne, to tylko
połowa. Zaczerpnęłaś wiele, ale nie wszystko- czyli z
umiarem, jak przystało na dobrego rzemieślnika.
Wiersz porywa , a to jego cel przecież. Jedyne, co
mnie trochę zraziło, to za wiele trudnych słów, które
nie wszyscy znają. Chyba, że masz w ukierunkowaniu na
konkretnego odbiorcę?