Lato, lato się zrobiło
Tym co coś doskwiera niech nie czują się osamotnieni.
Lato, lato się zrobiło,
Słońcem skwarnym przypaliło,
Burzą z deszczem zaszumiało,
Truskawkami zapachniało.
Wilga flet swój nastroiła,
Krótką frazę wciąż wygrywa.
Rozpalone słońcem sosny
Woń żywicy wszem rozniosły.
W cieniu drzew komary brzęczą,
Biedne ssaki gryzą, męczą.
W słońcu upał cię rozkłada,
W cieniu komar krew wyjada.
W polu gdzieś pod drzewem siadasz,
Już szczęśliwy, że się schładzasz.
Wtem – bzzzyk – mucha
przyleciała,
Stado całe przywołała.
Brzęczą, męczą, denerwują,
Dobry humor już ci psują.
I dopadła, oj jak gryzie,
Szlag cię trafił, wściekły idziesz.
Patrz w jeziorze woda chłodna,
Ciemna skóra też jest modna.
I już jesteś szczęścia bliski,
Brzuch do słońca kremem śliski.
Oj przygrzewa, czas się schłodzić,
Woda miła, dobrze brodzić.
Tylko te zsiniałe glony
Ciągną się we wszystkie strony.
Wieczór już nie taki miły,
Świąd i krosty wystąpiły.
Plecy pieką, nogi swędzą.
Już do pogotowia pędzą.
Lata obraz mniej przyjemny,
Bywa czasem tak przyziemny.
Nie płacz jednak mój kochany
Ma też czar niezapomniany.
Poświęcam wszystkim marudom ze smerfem Marudą na czele.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.