Limeryk londyński
Raz Zosia, co Londyn zwiedzała,
zgubiła się i zapłakała.
Pomógł jej Johnny,
co nie miał żony.
I Zosia tą żoną została.
Raz Zosia, co Londyn zwiedzała,
zgubiła się i zapłakała.
Pomógł jej Johnny,
co nie miał żony.
I Zosia tą żoną została.
Komentarze (5)
Dziękuję za miłe komentarze :) To moje pierwsze
"dziełka". A co do rady Spoksa... gdybym nie
poczytała, to pisa bym nie śmiała! Pozdrawiam:)))
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Limeryki są świetne, wprowadzają w dobry nastrój.
Pozdrawiam:)
mnie się podoba:)
fajne zakończenie :-)
Poczytaj sobie o limeryku - co to jest i jak się go
tworzy.