Limeryki lekko odjechane 21
Pani Hanka z okolic Trzemeszna
Zawsze była wabiąca i grzeszna,
Lecz gdy setkę skończyła,
To ta grzeszność już była
Jednocześnie żałosna i śmieszna.
Jan – właściciel forda spod Fordonu
Wciąż spodziewał się armagedonu.
I sprawdziło się chłopu,
Bo gdy wracał z urlopu
Biedak wpadł swoim fordem do Donu.
Pana Piotra (mieszkańca Elbląga)
Panna Zosia szalenie pociąga,
Ale babsztyl to wredny,
Mówi: „Brzydki i biedny?
Toć to wszystkim zasadom urąga!”
Rzekła pani do pana spod Biecza:
„Każda słabość mi znana człowiecza,
A szczególnie wybryki,
Kiedy grzeszą języki...”
A pan dodał: „...gwary i narzecza”.
Kot pewien – dachowiec z Krakowa
Uparcie na myszy polował.
Wczoraj mysz zjadł,
A dzisiaj padł.
Mysz była zaś... komputerowa.
Panna Hania, która mieszka w
Skierniewicach
Sądzi, że jest salonowa wielka lwica,
No bo w zeszłym sezonie
Chłop się trafił w salonie
Obuwniczym, nie jak zwykle na ulicach.
Rzekł raz pewien starzec w Cieszynie:
„Kiedy już człowiek nie grzeszy, niech
Grzechu narzędzie
Choć sztywne będzie!”
Utwardził je więc w formalinie.
Komentarze (44)
7XTAK i tyle :)))))))
Wtrącę tylko, że jeśli wracamy do korzeni, czyli UK,
to tamże jest inne akcentowanie wyrazów niż w Polskim,
a to, jak sądzę, ma wpływ na ten flow limeryka i
każdego wiersza.
*trochejach
hahaha...my tu o stopach, metrum, trofejach,
amfibrachach, a krzemanka przyszła przeczytala i
pozamiatała! :))))) Umarłam ze śmiechu...ona jest
niesamowita hahaha...Wybacz Michał, ale tak mnie to
rozbawiło, że nie mogłam się powstrzymać od tego
komentarza, jak chcesz to go wywal :))))) popłakałam
się ze śmiechu...
Maciek.J - Nie zgadzam się. Limeryk jest elementem
kultury anglojęzycznej przyswojonym przez naszą
kulturę, A więc Anglia to dla nas wzorzec.
Podobnie, gdyby ktoś zakwestionował poprawność moich
rubajjatów próbowałbym wyszukać cechy tego gatunku w
jakiejś encyklopedii irańskiej. (Byłoby to
trudniejsze, bo tłumacz google'a nieraz poważnie
zniekształca treść, a ja nie znam ani perskiego, ani
arabskiego.)
a ja dodam tu bez truizmu:
chociaż to starca nie jest wina
niebezpieczna jest formalina
bowiem nabawił się...priapizmu
*"gdzie" a nie "gzie":)
Pomysłowe i wesołe. Mnie dobrze się czytają poza
ostatnim. Przeczytałam to co napisałeś o stopach,
które są dla mnie czarną magią i może z powodu
dębowego ucha tak sobie czytam
"Rzekł raz pewien starzec w Cieszynie:
„Gdy ochota do grzechu przeminie,
niechaj jego narzędzie
chociaż sztywne wciąż będzie!”
i utwardził je w mig - w formalinie."
Jeśli możesz Michale, to wskaż mi gzie błądzę. Miłego
dnia:)
upsss oczywiście lewą stroną...
Michale, Brytyjczycy wszystko mają inaczej nawet
jeżdżą prawą stroną ulicy
A nazwa geograficzna w pierwszym wersie obowiązuje w
klasycznym limeryku...
hahah...dobra, dobra Michał, powolutku, niech ogarnę
stopy w rozumieniu definicji polskiej, a później o ile
nie stracę zapału, będę zgłębiać temat dalej :))))
Żeby jeszcze bardziej zamieszać podam definicję
limeryku z Britanniki:
It consists of five lines, rhyming aabba, and the
dominant metre is anapestic, with two metrical feet in
the third and fourth lines and three feet in the
others.
A więc nic tu się nie mówi o liczbie sylab, ale liczba
stóp powinna być 3,3,2,2,3. (Połowa publikowanych na
beju limeryków nie spełnia tego założenia.) A na
dodatek nie ma tu wymogu nazwy geograficznej w
pierwszym wersie.
https://www.britannica.com/art/limerick-poetic-form
W Cieszynie to się warto zatrzymać;]
Pozdrawiam z uśmiechem
Jako niedoszły muzyk potwierdzam spostrzeżenia o
płynięciu, czyli muzyce wiersza ze strony jastrza.
Zawsze czytam na głos, żeby to potwierdzić. M
Nooo...i widzisz...to wiele wyjaśnia, bardzo Ci
dziękuję, teraz wiem co z czym się je, a resztę sobie
doczytam u wujka google :) Dziękuję drogi kolego,
wiedziałam, że moge na Ciebie liczyć w tej kwestii:)
Pozdrowionka i miłego dzionka!