List do A. (tytuł roboczy)
Nie wiem, czy wiesz, Anno,
każdego listopada noszę w sobie pleśń.
Co rano zgarniam nitki z twarzy,
układam na skroniach, wiążę kok.
Psuję się od głowy, niczym ryba;
matowieją mi usta i coraz trudniej o
powietrze.
Nie naciskaj; dotknięcia grożą
rozkładem, a wciąż nie potrafię
zmartwychwstać.
Nie wiem, czy wiesz, Anno;
noszę w sobie każdy listopad
jak znamię
wypalone do żywego.
autor
ReedDżej
Dodano: 2015-10-29 18:14:21
Ten wiersz przeczytano 930 razy
Oddanych głosów: 18
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (13)
Czytam sobie jako list zmarłej do żywej. Posępnie, ale
i zadziornie w stylu Zembatego:)
Bardzo ładny wiersz i zgadzam się z przedmówcami:)
/Co rano zgarniam nitki z twarzy,
układam na skroniach, wiążę kok./
mnie to zatrzymało, kok z pajęczyny, bardzo
przemawia;) jak i całość wiersza;)
Podoba się :)
Jak zwykle nietuzinkowo, a ostatnie trzy wersy są
rewelacyjne.
podoba się - bardzo.
Och kobieto,jak mnie to bierze.
Podoba się.
Zrobilo sie bardzo smutno i listopadowo
Smutny bardzo, ale cóż...Podoba się:) Pozdrowienia-:)
Właśnie zajadam ser dor blue, więc w zasadzie można
powiedzieć, że też noszę w sobie pleśń ;)
A już na serio, to wiersz aż śmierdzi zgnilizną, ale
taki właśnie ma być, podobny do listopada. Buuu...
mnie też się podoba:)
podoba się, pełen smutku
Otwarta rana