List do Śmierci
Wielu wciąż widzi w tobie ukojenie.
Myślą, że kładąc rękę na powieki
Zabierasz smutek, rozpacz w zapomnienie,
Drzwi nadprzestrzenne otwierasz na
wieki.
Chcą wierzyć: ona rozwiązuje więzy,
Tam gdzie anioły prowadzi za rękę.
Czy kto bogaty, czy kto w srogiej nędzy,
Na zawsze ziemską zamyka udrękę.
Lecz kłamie o tobie kapłan znad ołtarzy,
Plącze filozof, poeta w domysłach,
A ty zapełniasz puste dna cmentarzy,
Zamęt tym czyniąc w spłoszonych
umysłach.
Jak możesz w czerni bladolica pani,
Zjawiać się, niosąc tylko ból i łkanie?
Zbyt długo ostrze twe dotkliwie rani.
Życzę ci śmierci. Twój wróg –
Zmartwychwstanie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.