List z Mazowsza
Filiżanka kawy i przygasający płomień
świecy,
Czy pamiętasz?
Wtedy było tak samo - ciepły wieczór,
Wtedy tak bliscy, dziś tak dalecy,
Złączeni w pocałunku i szczęściu, wszystkim
na przekór,
Albo gdy mokliśmy razem w deszczu pod
jabłonią,
Tylko gdzieś klinga błyskawicy uderzała w
ziemię,
Zmoknięci, przemarznięci, a nasze serca
płoną,
A ja pogodny i szczęśliwy ponieważ miałem
ciebie,
Musiałaś odjechać,
Ale przecież wrócisz, obiecałaś,
Wrócisz gdy drzewa zalśnią bielą,
Mówiłaś: "Nasze drogi się nigdy nie
podzielą"
Wrócisz tu aby mnie zobaczyć...
przyrzekałaś,
Skromny wisiorek, wspomnienia i miłośc mi
dałaś,
Nie zapomnę Cię nigdy, choć czasem boli,
Kochałaś mnie tak bardzo i nagle
przestałaś?
Jedna rzecz: do straty przyzwyczaić się
powoli.
Filiżanka kawy i przygasający płomień
świecy...
I twoja łza na policzku gdy pisałaś tamten
list.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.