Los
Jestem wybrańcem losu
Idę krętą drogą życia
Obraz kołysze się na boki
Wielkie gwiazdy oświetlają mi drogę
Oczy ludzi śledzą moje ruchy
Wokół mnie paruje zapach alkoholu
Niesmacznych win i miodu
Nie przejmuje się z tego powodu
Podążam za światłem
Wyjście już niedaleko
Z tej paskudnej dziury
W oddali słyszę śpiew kobiety
Fałszowane wykrzyknięte słowa
Obijają się o zakrwawione mury
Stado wron okrywa księżyc
Tworząc przyćmiony obraz zdarzeń
Z okna ścieka cień daleki
Wychylającej się czarnej postaci
Oczy zamykają mi się same
Nie mam siły ich otworzyć
W ustach noszę smak goryczy
Czuje nacisk w kieszeni
Butelka dokuczliwie utrudnia mi kroki
Przesiąkam zimnym jak stal powietrzem
Rdza pokrywa moje buty
Wstręt i obrzydzenie
Przychodzą mi na myśl
Ból pulsuje mi w głowie
Rozpływam się
Na małe brudne kałuże
Chciałbym już wrócić do domu
Wypić trzy filiżanki kawy
Rozkoszować się życiem najbliższych mi
osób
Lecz to tylko ścieżka skrytych marzeń
Komentarze (1)
Czytałam z przejęciem...i te słowa na końcu.Napradę
porusza serce!