Lubie...
Lubie zmierzchu godziny,
granaty i mleczna droge
i rozesmiany ksiezyc-
poplotkowac z nim moge...
Lubie ton fortepianu
glaszczacy moja dusze
i jest mi cicho,bezpiecznie
i lubie,ze nie musze...
Lubie z soba byc sama,
mam tyle do zrobienia
dopieszczam me rymy kochane,
tworze wersy z nococienia...
Bo ze mna jestem soba
i wcale sie nie nudze,
rozwieszam teczy kolory,
rozgrzane serce studze...
Kocham szelesty brzozki,
co baje sliczne basnie,
czeka zawsze cierpliwie
dopoki nie zasne...
Lubie tez senne marzenia
i wcale sie nie dziwie,
ze w snie bywa tak samo
jak w zyciu-naiwnie...
Slucham odglosow nocy,
gdy calkiem ciemno wokol,
nocne zjawy przychodza
pelne niesamowitego uroku....
Jestem calkiem szczesliwa,
nie musze zlej roli grac,
a moze jednak w lustra odbiciu
przy mojej-twoja twarz?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.