ludzie
poznałam wielu ludzi
wszyscy przeciekający przez palce
wzbierający w sobie żar i gniew
fałszywi i zdradliwi
chorzy z zazdrości
martwi, bo nie mający własnego żcyia
żyjący, bo serce wciąż żyło
zimni i twardzi jak lodowce
tętnili życiem, ale byli nim wypaleni
prości, bez perspektyw
bez wyobraźni
nicość ich przygniotła
zdławiła ich własną bronią
byli jak pioruny
piękni i klasowi
lecz niebezbieczni i groźni
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.