Ludzie z marginesu
Ekonomia rządzi światem, nie ma miejsca na sentymenty.
Brudni ludzie, zaniedbani,
na margines wciąż spychani.
Nikt ich nie chce, straszą brudem.
czasem chorzy, chodzą z trudem.
Wciąż szukają gdzieś schronienia,
coś ciepłego do zjedzenia.
Do kawiarni nie wpuszczani,
bo za biednie są ubrani.
A wieczorem utrudzeni,
ze swym losem pogodzeni.
Chcą odpocząć choć godzinę
zasnąć, nieważne gdzie, na chwilę.
Do tramwaju więc wsiadają,
przykry zapach rozsiewają.
Motorniczy nic nie może,
tak zawozi ich na dworzec.
Obrazek z życia.
Komentarze (31)
Wzruszajacy wiersz,taki obraz mozna spotkac
wszedzie,straszny widok I ciezkie zycie
bezdomnych,pozdrawiam serdecznie
Treść bardzo trafna i prawdziwa. pozdrawiam.
Smutny obraz naszej rzeczywistości . Masz duża
wrażliwość społeczną .
Wysiadłam na przedostatnim przystanku. Ten pan
pojechał dalej, śpiąc na siedzeniu. Co dalej było, nie
wiem. Musiał pewnie wyjść z tramwaju. Gdzie spał, nie
wiadomo.:)
Dziękuję wszystkim za pomoc w poprawieniu wiersza. :)
smutne ale prawdziwe,,pozdrawiam
Bardzo mi szkoda tych ludzi! widzę w nich człowieka, a
nie bezdomnego brudasa :(
Zakończenie staża pokazuje, że mimo tego smrodu, który
tak przeszkadza, że nie patrzy się na nich jak na
ludzi - to są tacy sami ludzie jak my. Śnią, kochają
czują, cierpią, marzą, nie tylko śmierdzą.
))) Już zmieniłam. Dzięki Wielka Niedźwiedzico.:)
Aniu, chyba trochę lepszy wg sugestii Stasżka, poza
czwartą linijką, zmieniłaś słowo i zgubił się rytm:)))
Coraz więcej jest takich ludzi bo społeczeństwo
ubożeje. Najsmutniejsze jest to, że dzieje się to w
dwudziestym pierwszym wieku.
Miłego popołudnia Aniu paa
Dziękuję p. stażu za komentarz i mój wiersz trochę
pozmieniany. Skorzystam z zasugerowanych zmian. :)
Pani Anno - warto czasem zmienić akcję wiersza, by
nabrał większego autentyzmu. Ot, taka sugestia:
Chociaż ludzie - zaniedbani,
na margines wciąż spychani.
Nikt ich nie chce, straszą brudem.
czasem chorzy, chodzą z trudem.
Wciąż szukają gdzieś schronienia,
coś ciepłego do zjedzenia.
Do kawiarni nie wpuszczani,
bo za biednie są ubrani.
A wieczorem utrudzeni,
ze swym losem pogodzeni,
Idą spać do swych barłogów.
O czym śnią? – wiadome Bogu.
Zaraz coś wymyślę, bo aż sama w głos się zaśmiałam.
)))))))))
Ostatnia zwrotka brzmi komicznie, bo wygląda na to, że
motorniczy zawozi brzydki zapach na dworzec.