Lwi Orszak
Dotykam Dłonią Chmur...
Stąpać Po Chmur Świetlisym Puchu,
Dotknąć Twórcy Twarzy Dłonią,
Nie Czuć Się Istotą Kruchą,
Tarczą Kreatora Być! Nie Bronią.
Usiąść Tuż Przy Tronie Świata,
Patrzeć W Oczy Jego Władcom,
Nie Oglądać Bliźnich W Szatach,
Patrzeć Na Ich Nagość, Świadcząc,
Iż Nie Wstydem Być Bez Stroju,
Wiatr, Na Ciele Czystym Poczuć,
Lecz Radością, Żyć W Spokoju,
Który Możność Mamy Posiąść.
O To Proszę!
Tego Pragnę!
Wrócić Chcę Do Domu Matki.
Tam Gdzie Ojciec Ludzi Mieszkał.
Modlę Się By Wyjść Z Tej Klatki,
W Którejś Zamknąć Nie Omieszkał.
Proszę!...
Proszę, Jak Syn Ojca Prosi.
Pozwól Wrócić Nam Do Ciebie,
Już Nie Chcemy Znać Twej Złości.
Chcemy Wznosić Się Na Niebie,
W Lwim Orszaku...
...Stopą Zatykając Dziurę W Suficie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.